Pastele w rękach AI
Kiedyś obiecałam sobie codziennie kila kresek. Wcale nie noworocznie. O nie! Lubię coś zaczynać odrobinę przed, albo nieco po, gdy już wszyscy rozpoczęli, znudzili i już mają dość. Dlatego też nigdy nie zaczynałam czegoś nowego od poniedziałku. Zaczynałam to w piątek, albo czwartek, albo w weekend. Byle nie na początku tygodnia. Poniedziałek byłby zdradą przekorności.
Tak więc, ta moja obiecanka powstała jakoś pod koniec stycznia. Wyrywała się wołając „Teraz ja! Teraz ja!” i przebierała nogami jak pierwszoklasistka w białych podkolanówkach.
– Czego chcesz? – zapytałam .
– 365 obrazków w ciągu roku! – zawołała, a warkoczyki podskoczyły jej jak Pippi Langstrumpf, gdy zerwała się z krzesełka .
– Obrazek codziennie? – zapytałam zdumiona .
– Chociaż kilka kreseczek – w błagalnym geście złożyła dłonie i spojrzała na mnie wzrokiem po którym każdy normalny umysł mięknie.
No i zaczęło się. Szczególnie po północy, gdy duchy otwierają oczy. Budzą się wtedy też pastele, akwarele i leniwie zaczyna przeciągać się muzyka. Kolory zaczynają szemrać ze sobą i się mieszać. Słychać szelest pocieranej o kartkę pasteli i delikatny śmiech światłocienia rozbawionego miną zaskoczonej dwuwymiarowej płaszczyzny. Zabarwione kolorem palce wędrują w chwili zastanowienia do ust, barwiąc wargi rozciągające się chwilę później w uśmiechu.
– Dotknę cię jeszcze tu, moja pani – przeciągam palcem po plecach rysowanej postaci, nakładając cień .
– A tu, dodam ci trochę światła – prowadzę żółty kolor wzdłuż szyi, ramion i dłoni.
– Tu pieści cię dotykiem słońce – mówię, myśląc o ciepłych krajach.
– Nie jestem idealna – słyszę delikatny jej głos .
– A znasz kobietę, która jest? – zapytałam czesząc jej włosy ciemnym odcieniem brązu.
Poczułam jak jej ciało odpręża się. Chyba zachichotała i ukryła przede mną coś, co trzymała w dłoniach
– Co tam masz? – zapytałam .
– Narysuj mnie z innej perspektywy, to się dowiesz. Chcę wiedzieć jaką mam twarz – usłyszałam .
– Jeszcze nie dzisiaj. Bądź cierpliwa, z czasem się nauczę – pogładziłam ją po włosach, przyciemniając kolor .
– Słyszałam – powiedziała pogodnym głosem – trzysta sześćdziesiąt pięć. Poczekam.
Chwilę później pokazałam jej ówczesny, cyfrowy świat. Była tak nim zaciekawiona, że próbowała przeróżne stroje, triki, ozdobniki i inne sztuczki elektronicznych urządzeń.
– Zostaw mnie w tej tkaninie – usłyszałam – ma fakturę, która do mnie mówi.
– Dobrze, ale teraz przerwę tę opowieść. Niech zostanie jak jest.
– Znasz ją, tę opowieść? – zapytała zaciekawiona omal nie ukazując mi twarzy .
– Nie – szepnęłam – jeszcze nie dzisiaj. Zostawmy to na następne spotkanie. Nie znam jeszcze języka w którym ją opisano.
Od tego czasu minęło wiele lat. Nie powstało 365 obrazków, nawet przez ten długi czas. Życie pisało swoją opowieść zagarniając mnie coraz głębiej w jego wir, wytrącając pastele z ręki.
W międzyczasie powstało AI ze swoją umiejętnością tworzenia setek obrazków w jeden dzień.

Przypomniałam sobie, co wtedy próbowałam narysować. Szepnęłam tej inteligencji słówko. Potem kolejne i kolejne. W moment powstawały nowe wersje. Jak długo musiała bym rysować, by je stworzyć? Teraz mogę malować słowem dwukrotnie. By powstał tekst i by powstał obraz. Tylko cały czar skupienia, przepływu myśli, dźwięków, szurania, ścierania, ubrudzonych kolorami rąk, zapachu papieru i pyłu unoszącego się z tartej pasteli, gdzieś prysnął.
AI to inna magia, ale już nie czar.
AI, czyli sztuczna inteligencja z pomocą której wykreowałam te obrazy i inne, które zamieszczam na blogu.
Z pewnością ma sporo zalet oraz wiele wad i ograniczeń.
Z pewnością nie zastąpi przyjemności własnoręcznego rysowania.
Jednak jako narzędzie do tworzenia ilustracji, ot choćby tu, na stronach, jest bardzo przydatne i przynosi wiele zabawy.
Podobne KROPLE
Rzucić to, psia mać i wyruszyć jak Gauguin?
Dorosłym często zarzuca się, że utracili marzenia, że nie potrafią już marzyć…
Ukradkiem
Czy to tylko radość chwili, zbieranie śmietanki z brzegu filiżanki?
Stopami w teraźniejszości
Gdy dotykam przedmiotów, gdy przekładam rzeczy, gdy wykonuję zwykłe fizyczne…