Żyć organoleptycznie

Jak rozpoznajecie dobre warzywa w sklepie? Po cenie? Opakowaniu? Producencie? Wyglądzie? Kształcie? Twardości? Zapachu? Wybieracie starannie każdą sztukę, czy kupujecie już zapakowane? Jak często widzicie kogoś, kto z uwagą podnosi seler, czy buraka i po obejrzeniu wącha go od strony korzenia lub odciętych liści? Odkłada i powtarza czynność, aż znajdzie ten odpowiedni, który włoży do koszyka.

Pośpiech i brak uwagi sprawia, że zjadamy stęchłe, przesączone ziemistym piwnicznym zapachem buraki i podgniłe selery. Smacznego, myślę sobie patrząc na młodą kobietę, która z komórką przy uchu, opowiadając o minionej awanturze z „nim” ładuje ów podgniły seler do koszyka złapany jako pierwszy z lewej.

Awantura, pomyślałam. Czy ludzie na prawdę nie mają ciekawszych stanów emocjonalnych do przeżycia? Nie zdają sobie z ich istnienia sprawy czy są tak bardzo nieuważni, że wdeptują w odchody i nie są w stanie tego zauważyć? Jeśli jednak nie sprawdzają świeżości selera po zapachu… ile zmysłów świadomie używają w życiu?

Nie oglądam telewizji. Nie mam u siebie telewizora. Wystarczy mi czasem zajrzeć tu i tam, gdzie informacje są w nadmiarze dostępne. Bliżej nieokreślona dawka głupot albo złych emocji i tak mnie dosięga. Zmysły stosuję jednak do segregacji odpadów nie tylko na stoisku warzywnym.

– Czy oglądają panie te programy? – zapytałam siedzące ze mną w poczekalni dwie kobiety. Telewizor podwieszony pod sufitem miał uprzyjemniać czas, jak podejrzewam, tymczasem z jego głośników wydobywały się od kilkunastu minut głosy ludzi, którzy nie umieli niczego do siebie powiedzieć inaczej niż krzycząc, robiąc sobie wzajemnie wyrzuty o wszystko czego dotknęli w rozmowie.
– Nie, tego nie da się oglądać – odpowiedziała jedna z pań, próbująca przeglądać gazetę. Druga uśmiechnęła się uprzejmie, lecz do dziś nie wiem, czy zgadzała się z tą opinią, czy było to dyskretne uniknięcie przeciwnej odpowiedzi.
Sięgnęłam po tygodnik na stoliku, ale nie interesowało mnie co nieznane mi gwiazdki telewizji jedzą na śniadanie, więc ją odłożyłam i wróciłam do próby czytania książki, jednak wrzaski między członkami telewizyjnych krzykaczy wciskały mi się między bohaterów XVI-wiecznej Anglii. Pilota do telewizora nie było w zasięgu wzroku.
– Hm – westchnęłam. Stoperów do uszu nie zabrałam. Szkoda – spojrzałam z niechęcią na telewizor i z nadzieją na panią co awantur też nie ogląda. Zaśmiała się i kilka kolejnych minut spędziłyśmy na przyjemnej rozmowie, zanim nie znikła za drzwiami gabinetu.

Łapanie chwil, to niemal cyrkowa sztuczka w pędzie cwałem. Trudno dziś zatrzymać auto na drodze, by nacieszyć się cudownym obrazem na niebie i krzyknąć z radością „Rany, jakie to piękne!”. Nie wolno się zatrzymać, bo linia ciągła i brak pobocza, bo zakaz, bo brak miejsca na postój. Nie można, bo pędzimy w ciągu samochodów, bo nie ma czasu, bo zatrzymanie się na kwadrans, na kilka minut oznacza spóźnienie. Napięci i wyżyłowani jak centrum logistyczne. Zamknięci w systemy czasu pracy, pozwolenia i ich braki, nakazy i zakazy oraz równą linię dla wszystkich, nie ważne czy ze zmysłem węchu czy bez węchu, gonimy w jednym kierunku – ku lepszemu życiu.

Czy ładując do koszyka zgniły seler i wdając się w kłótnie na pewno dążymy ku lepszemu? Komu się od tego polepsza?
Można poddać się temu prądowi i iść mainstream, jak większość czyni. Nie zagłębiając się starać się unosić na powierzchni głównego nurtu i postarać się nie utonąć w nierozumianym gąszczu własnych odczuć i emocji. Można też życie, takie jakie jest, jakie do nas przyszło lub jakie sami stworzyliśmy dokładnie smakować, uważnie mu się przyglądać, odczuwać nawet delikatne zmiany i reagować, wyczuwać dobre dla nas lub nie zapachy, wsłuchiwać się w siebie i otoczenie. Można się tego nauczyć i czerpać garściami. Robić to, by czuć życie świadomie wszystkimi zmysłami – naszymi sensorami. Życie jest dla nas jedyne i wierne nam aż do śmierci. Niczego nie możemy być aż tak pewni. To najwierniejszy kochanek.

– Nie czuje go. Musiałabym być bliżej mojego życia – usłyszałam kiedyś.

Nie można być już bliżej własnego życia niż teraz tu, w tej chwili, która właśnie trwa.

Nie można być bliżej życia niż jest dwoje kochanków zbliżonych sensorycznie.