Czy dotknęłam pustki?
– Widzisz tancerkę obracającą się w prawą czy w lewą stronę? – brzmiało pytanie pod poruszającą się czarną postacią dziewczyny
– W prawą – pomyślałam.

Z zaciekawieniem przyglądałam się tej czarnej postaci obracającej się miękko, jakby podnoszącej się na palcach, to znów opadającej. Jeden obrót, drugi, dziesiąty. Skupiłam na niej wzrok i próbowałam znaleźć sposób, by się odwróciła w przeciwną stronę. Patrzyłam na jej talię, ręce, głowę lekko przechyloną jakby w walcu i nogę uniesioną w górę, tak wyraźnie widoczną, prawą.
– Jak może obracać się w lewo? – usłyszałam głos Lewej – Przecież inaczej musiałoby być ułożone ciało. Nienaturalnie by to wyglądało, gdyby zaczęła się obracać w stronę opuszczonej lewej ręki, ciągnąc za sobą podniesioną prawą nogę.
Uśmiechnęłam się pobłażliwie do Lewej półkuli wykładającej swoje mądrości o widzeniu. Spojrzałam znów na głowę i szyję tancerki. 20-21-22, a może 42-43-44 – nadal gderała do siebie Lewa. Nie wiem ile obrotów tancerka zrobiła, bo Prawa nie liczyła, ale cały czas uważnie się przyglądała, gdy nagle poczułam jakby mój umysł się… potknął. Tancerka zatrzymała się na moment, po czym, jakby z efektem stroboskopowym z wolna ruszyła w przeciwną stronę.
To było takie uczucie, jakby ktoś starodawnym przełącznikiem przełączył światło na drugą linię lamp w pomieszczeniu.
Przez ułamek sekundy zgasło światło, choć nadal wszystko widziałam. Gdzieś w tle mojej świadomości, w umyśle, w jego przestrzeni poczułam… Absolutne NIC – bez obrazu, choć nie czarne, bez dźwięku choć nie głuche, bez myśli, choć nie było bezmyślne i bez poczucia czasu. Wrażenie pustki i równocześnie absolutnego wypełnienia przestrzeni, bycia nigdzie i zarazem wszędzie, oderwania i łączności ze wszystkim. Przez ułamek sekundy mój umysł był wszędzie i nigdzie i doznał uczucia niezwykłego spokoju.Miałam wrażenie, jakby zawisł w nieskończonej przestrzeni, w nieskończonej pustce, będąc tą pustką, albo nieskończoną przestrzenią, którą w jakiś sposób ogarniałam w całości. To było tak niezwykłe uczucie, że zaparło mi dech, bo choć miałam wrażenie, że mój umysł zatrzymał się w nicości, to był w stanie obserwować sam siebie.
Gdy tancerka ruszyła pewnie w lewą stronę coś nagle przyspieszyło w mojej głowie porywając mnie z miejsca.
Zerwałam się z krzesła i łapiąc głęboki oddech ruszyłam do przedpokoju.
– Rany! co to było?
Potrząsnęłam głową jakbym chciała ułożyć mózg na miejscu. Wróciłam do komputera i spojrzałam na wirującą dziewczynę. Znów kręciła się swobodnie w prawo. Usiadłam przed ekranem i spróbowałam ponownie. Efekt przyszedł po chwili, nadzwyczaj niespodziewanie, ale nie był już tak silny jak poprzednio. Każda następna zmiana jej obrotów była spokojniejsza, aż nauczyłam obracać ją na żądanie. Kiedy więc swobodnie tańczyła w obie strony, albo pląsała ćwierć obrotu w jedną , ćwierć w drugą stronę, już bez wyrzucania mojego umysłu w kosmos, pomyślałam… czy można sprawić, by były dwie i obracały się każda w inną stronę? Czy można sprawić, by półkule się nie kłóciły i nie wyszarpywały tancerki sobie z objęć?
Udało mi się je wkrótce pogodzić. Potrafią przez kilka, kilkanaście obrotów kręcić się w przeciwnych stronach.Potem gubią rytm i za moment obracają się rytmicznie razem, by za chwilę znów wyprawiać harce raz w jedną raz w drugą stronę.
Mój umysł za pierwszym razem zgubił rytm, potknął się i przez krótką chwilę łapał równowagę… ale dzięki temu mogłam doświadczyć niezwykłego uczucia, niepodobnego do żadnego znanego mi wcześniej.
Kosmos zbadaliśmy znacznie lepiej, niż podwodne głębiny naszej Ziemi. Z nami jest podobnie. Wędrówki wgłąb siebie mogą być tak niezwykłe jak podróż batyskafem w Rowie Mariańskim.
Podobne KROPLE
Stopami w teraźniejszości
Gdy dotykam przedmiotów, gdy przekładam rzeczy, gdy wykonuję zwykłe fizyczne…
Spojrzenie przez mgiełkę dymu
Uwielbiam La Voyage De Penelope (Air). Jej dźwięki drażnią zmysły. Zabrzmiała…
Żyć organoleptycznie
Jak często widzicie kogoś, kto z uwagą podnosi seler, czy buraka i po…